Blokada stolicy – przyjeżdżają rolnicy. Jest im źle, będą krzyczeć i protestować – przeciwko pogodzie, dzikom, cenom żywca – wszystkiemu, co ich wkurza i nie daje spać, wszystkiemu przeciwko czemu da się protestować, a da się protestować przeciwko wszystkiemu, więc protestują.
Mit czarnego ciągnika
Nie jest to zwykły Ursus, mamy skórę i komputer,
Klimatyzę, serwo, wiatrak, szyber, kółko z futer
Piskacz piszczy, aż oponki się topią
A ty miła sprawdź czy ma niezłego kopa
Kiedyś śpiewali Blenders, dziś jadą rolnicy, a współfinansuje Unia Europejska. Jak tu się nie cieszyć, nie podziwiać? Tylko mieszkańcy Warszawy nie wiedzieć czemu, znowu narzekają – co ciekawe, zgodni jak nigdy są tu euroentuzjaści i eurosceptycy, argumentując, że gdyby nie UE, czarny ciągnik pozostałby mitem, niedoścignionym marzeniem.
Ciężki sprzęt i sznur
Kiedy Andrzej Lepper wyprowadził ciężki sprzęt na ulice, a potem wprowadził go do sejmu, intelektualiści pukali się w głowy. Dziś, kiedy Sławomir Izdebski próbuje powtórzyć jego wyczyn, w głowy pukają się chyba wszyscy, nawet rolnicy. Do niektórych dociera już, że dali się nabrać człowiekowi, który średnio podziela ich ich bolączki – i tak w większości po prostu sztucznie wyprodukowane na potrzeby roku wyborczego. A jednak część jedzie dalej – jadą szybko, żeby zdążyć zanim dotrze do nich, że to bez sensu.
Swoją drogą jestem ciekaw, czy lider protestujących wie, że zaciska w ten sposób pętlę na swojej szyi (biorąc pod uwagę los mentora, niekoniecznie może to być tylko metafora)? W końcu za nieskuteczność w negocjacjach kogoś trzeba będzie powiesić. Tym bardziej, że (chyba) nikt nie wpadnie na absurdalny pomysł spełnienia absurdalnych żądań.
7 pułapek
Jednocześnie to ciekawe zjawisko od strony biznesowej i psychologicznej. Jest lider, za którym podążają ludzie. Jest nomen omen pole… negocjacyjne, które sztucznie zawęża się przez słabe przygotowanie. Jest historia, symbol – ciągnik. Jest marketing i cele komunikacyjne – kreowanie wizerunku, zbijanie kapitału politycznego oraz followersi. Nie ma oczywiście strategii, która spajałaby wszystko ze sobą. Są za to pułapki, w które na co dzień wpadają ludzie działający w firmach:
- pułapka charyzmatycznego przywództwa – owiane mistyczną siłą, kiedyś było celem samym w sobie, dziś wiemy, jak łatwo doprowadza do sytuacji skrajnych, naginania zasad i lekceważenia ryzyka;
- złudzenie siły – mamy ciągniki, czarne ciągniki, mamy rację, mamy siłę, nikt nas nie powstrzyma;
- BATNA – czyli najlepsza z alternatyw negocjowanego porozumienia – w tym przypadku jest słaba, a w zasadzie jej nie ma, króluje za to strategia wszystko albo nic;
- porwanie emocjonalne – czyli emocje spuszczone ze smyczy – tutaj w imię obrony interesów, którym tak naprawdę najbardziej zagraża;
- efekt kosztów utopionych – jesteśmy za daleko, aby się cofnąć;
- syndrom myślenia grupowego, owczy pęd i konformizm – wszystkie grzechy na poziomie funkcjonowania w grupach;
- nieudolna komunikacja i nieumiejętne zarządzanie kryzysem po obu stronach – codzienność w niejednej organizacji.
Pewnie listę można by jeszcze uzupełnić – dodaj coś od siebie w komentarzu.
A potem… kliknij play i daj się ponieść marzeniu. Kto wie, dokąd Cię zaprowadzi? Cóż, byle nie do Warszawy.