Śledź na bieżąco przemyślenia na temat biznesu oraz społeczeństwa, komentarze, zdjęcia, filmy – wszystko, co inspiruje, zmienia punkt widzenia i wpływa na wyzwania, jakie podejmujesz na co dzień.
Byłeś ostatnio w jakimś urzędzie? Jak Cię potraktowano? Jak się wtedy czułeś? Co zapamiętałeś? Podobno w ostatnich latach trochę zmieniło się na lepsze. Podobno.
Nic tak nie demoralizuje jak sukces. Osiągnięty cel. Spełnione marzenie. Zaspokojony głód. Wszystko, co dobre nie tylko szybko się kończy, ale przede wszystkim potrafi szybko Cię wykończyć. Przygasić. Rozleniwić. Rozmazać obraz. Czasem przychodzi otrzeźwienie i łapiesz ostrość. Ale czasem jest już za późno…
Telefon wycelowany prosto w twarz, światło ustawione, wiatr we włosach, no i dziubek – pełna gotowość. Jeszcze tylko puknięcie w ekran i jest. Selfie – autoportret XXI wieku, znak Twojej obecności i… dowód próżności.
Przed zmianą nie ma odwrotu, ucieczki ani alternatywy. To ewolucyjnie niemożliwe – i co do zasady – w końcu pozytywne. Jednocześnie zmiana zawsze wiąże się z jakimś kosztem. Dobrze jeśli jest on inwestycją, która ma potencjał, aby się zwrócić. Gorzej jeśli to podatek od głupoty.
Nic nie mówi. Tylko znacząco się uśmiecha. Jakby wiedział coś, o czym Ty nie wiesz. Na pewno wie. Na pewno coś, co wbije Cię w ziemię. Zrobisz z siebie głupka. Co dalej? Może lepiej się nie odzywać? Trzeba mieć się na baczności…
Cel w zasięgu wzroku. Podchodzisz do lądowania: zmniejszasz prędkość, obniżasz lot, wypuszczasz podwozie. Gdy tylko dotkniesz ziemi, coś się skończy. Będziesz na miejscu. Tak… ale gdzie dokładnie? Czy na pewno tu chciałeś dotrzeć? Co dalej?
Wzbiłeś się w powietrze. Lecisz. Jest dobrze jak nigdy przedtem. Widzisz wyraźnie początek: ideę, której czas nadszedł. Ona wyznacza nowy cel: mistrzostwo. W głowie rodzi się Twoje osobiste arcydzieło. Jest na wyciągnięcie ręki. Już prawie je masz. Jeszcze tylko kilka machnięć… i nagle widzisz, że z Twoich skrzydeł sypią się pióra. Wosk, który trzymał całą konstrukcję, topnieje. Zaczynasz spadać. Nie masz spadochronu ani nikogo, kto podałby rękę. Zbliża się nieuchronne: czeka Cię bolesny upadek. Co dalej? Dasz radę się podnieść?
Doświadczenie to okropna przypadłość. W końcu im mniej w Tobie błogiej nieświadomości, tym trudniej Cię zaskoczyć, poruszyć, zagrać na najczulszych strunach Twojej duszy. A przecież tylko te najdelikatniejsze dźwięki są w stanie ogrzać Cię od środka. Z czasem godzisz się na chłód, akceptujesz znudzenie. I kiedy myślisz, że widziałeś już wszystko… coś włącza przester – czujesz to, co wtedy gdy po raz pierwszy usłyszałeś Smells like a teen spirit – przyniesione od kumpla na kilku dyskietkach. Zła wiadomość: doświadczyłeś arcydzieła. Co robić?