Nic nie mówi. Tylko znacząco się uśmiecha. Jakby wiedział coś, o czym Ty nie wiesz. Na pewno wie. Na pewno coś, co wbije Cię w ziemię. Zrobisz z siebie głupka. Co dalej? Może lepiej się nie odzywać? Trzeba mieć się na baczności…
Wzbiłeś się w powietrze. Lecisz. Jest dobrze jak nigdy przedtem. Widzisz wyraźnie początek: ideę, której czas nadszedł. Ona wyznacza nowy cel: mistrzostwo. W głowie rodzi się Twoje osobiste arcydzieło. Jest na wyciągnięcie ręki. Już prawie je masz. Jeszcze tylko kilka machnięć… i nagle widzisz, że z Twoich skrzydeł sypią się pióra. Wosk, który trzymał całą konstrukcję, topnieje. Zaczynasz spadać. Nie masz spadochronu ani nikogo, kto podałby rękę. Zbliża się nieuchronne: czeka Cię bolesny upadek. Co dalej? Dasz radę się podnieść?
Doświadczenie to okropna przypadłość. W końcu im mniej w Tobie błogiej nieświadomości, tym trudniej Cię zaskoczyć, poruszyć, zagrać na najczulszych strunach Twojej duszy. A przecież tylko te najdelikatniejsze dźwięki są w stanie ogrzać Cię od środka. Z czasem godzisz się na chłód, akceptujesz znudzenie. I kiedy myślisz, że widziałeś już wszystko… coś włącza przester – czujesz to, co wtedy gdy po raz pierwszy usłyszałeś Smells like a teen spirit – przyniesione od kumpla na kilku dyskietkach. Zła wiadomość: doświadczyłeś arcydzieła. Co robić?
Poranek. Dzwoni budzik. Wstać i wyłączyć, a może roztrzaskać telefon o ścianę? Co potem? Schować się pod kołdrę jeszcze na 10 minut, czy od razu w panice wybiec do pracy? A tam… Skrzywić się na krzywy uśmiech współpracownika (i w myślach poddawać go nieziemskim torturom), czy z uśmiechem na ustach powiedzieć, by ssss… spadał? Wyjść z biura o czasie, czy wyrabiać nadgodziny siedząc na Facebooku, bo wszyscy tak robią? Biadolić nad swoim ciężkim życiem, męcząc kolejną butelkę bliżej nieokreślonego alkoholu, czy zrobić z niej tulipan i zmierzyć się z losem?
Nie ma ludzi, którzy nie cierpieliby na zaburzenia samooceny, a jeśli są – ci po prostu żyją w kłamstwie. Spokojnie, z natury wolimy jednak myśleć o sobie dobrze, jako o osobach, które instynktownie lubią małe dzieci i zwierzęta. Z drugiej strony, czasem najmniejszy szczegół może przypomnieć, jak marną, nic nie znaczącą, wtórną chwilą jesteśmy. Na szczęście wtedy z pomocą przychodzi syndrom ofiary, który co prawda nie popycha nas do przodu, ale pomaga potruchtać w miejscu, zająć czymś myśli. Co się dzieje dalej? Jak przerwać to błędne koło? Poznaj 3 postawy, które ciągną Cię na dno.
Blokada stolicy – przyjeżdżają rolnicy. Jest im źle, będą krzyczeć i protestować – przeciwko pogodzie, dzikom, cenom żywca – wszystkiemu, co ich wkurza i nie daje spać, wszystkiemu przeciwko czemu da się protestować, a da się protestować przeciwko wszystkiemu, więc protestują.